Pierwszy dzień
Komentarze: 0
Witam ponownie
Czas przejść do konkretów.
Nadszedł długo wyczekiwany dzień, w jednostce musiałem pojawic sie do godziny 9 00. Byłem jakos nawet wcześniej bo nie mogłem sie juz doczekać, w korytarzu na wejsciu stało biurko a przy nim jeden żołnierz który spisywał kto przyjechał i kierował nas do auli. Początkowo wchodząc na aule zdziwiłem sie bardzo gdyz w WKU mówili ze mam zabrać tylko przybory do higieny osobistej a tu patrząc po niektórych ludziach możnabyło wnioskowac ze zabrali ze sobą conajmiej pół życiowego dobytku, walizki na kółkach itp. Dzień był dość ciepły (maj) a ja nie miałem ze sobą nic do picia, a w poblizu jak na złosc ani sklepu ani automatu z napojami.Po około godzinie moze ciut wiecej i kilku fajkach wypalonych na dworzu poznałem juz kilka osób dzieki czemu ten czas mijał szybciej. Nastepnie zaprosili nas do pokoju w którym wypełnialismy papierki typu zwrot kosztów podrózy ankieta dla Pani psycholog . Potem kolejne przemieszczenie sie z pokoju do pokoju i kolejne kwitki kto gdzie idzie itp. Nastepnie czekanie czekanie i jeszcze raz czekanie :(. W końcu ktoś po nas przyszedł i pierwszy raz przekroczyłem bramę jednostki. Było dziwnie . Dotarlismy do małego budynku w którym zostaliśmy ogoleni, nastepnie zostały nam wydane mundury, 2 koszulki pod mundur, opinacze, obuwie psełdo sportowe,dres oraz koszulka i spodenki na wf. Ciuchy prywatne spakowaliśmy do worów takich w które pakuje sie kartofle. Po wstepnych przymiarkach kolejne czekanie, było cos koło 13 30 a ja wciąż byłem bez wody także suchość w gardle nie pozwalała nawet na przełkniecie śliny. W końcu Pan kapral zabrał nas na rejon baterii. Odrazu każdemu po kolei kazał wchodzic do świetlicy, w świetlicy Pan plutonowy rozdzielał osoby po pokojach, oczywiscie kobiety maja swoje osobne pietro, o pokojach mieszanych nie ma mowy.
Przyszedł mój czas dostałem swój nr pokoju, plus nr plutonu w którym bede i tyle. W pokoju byłem pierwszy tzn wszedłem pierwszy, ułożyłem swoje graty na wolne kojo, szybkie przeliczenie i szok wychodzi na to ze na przestrzeni około 16 m2 bedzie mieszkało nas siedmiu. Idac korytarzem dostrzegłem umywalnie, wiec zaraz po rozpakowaniu gratów popędziłem do kranu zeby sie wkońcu czegoś napic, ufff jaka to była cudowna chwila, nigdy wcześniej nie pomyslałbym ze kranówa bedzie mi tak bardzo smakowała. Po przyjściu do pokoju juz nie byłem sam, dokładnie nie pamietam czy było nas juz 3 czy 4. Wstepne przedstawianie sie, bo w końcu jak by nie było 4 miesiace spedzimy ze sobą czy nam sie to podoba czy nie. W końcu pokój zapełnił sie do końca czyli 7 chłopa z róznych zakątków Polski z róznymi pogladami, kazdy inny ale wszyscy jeden i ten sam cel Skończyć szkolenie.
Potem nastał czas obiadu, pierwsze zderzenie z wojskową stołówką i tu przepraszam za wyrażenie ,,kurwa !!! to jedzą ludzie?" No nic głodny byłem to jakos to zjadłem, chodz nie powiem odruchy wymiotne widac było na wielu twarzach. Powrót z obiadu chwila przerwy na której wstepnie pogadaliśmy se z nowo poznanymi kolegami o pierdołach.
Potem pierwsza zbiórka która wygladała dość komicznie, pierwsze zjeby za gadanie itp. Komendy "baczność", "Spocznij" nie trafiały chyba do nikogo. Potem zaczelismy dalsze rozpakowywanie gratów zarówno tych MON-owskich jak i prywatnych. Dostalismy jakies tam szafki na ubrania cywilne i inne nasze fanty. Potem był prysznic, wygladało to dość dziwnie bo kilkadziesiat osób ustawionych w kolejce zeby sie wykąpac, nastepnie wieczorny apel, liczenie, i spać.
Tak wygladał pierwszy dzień w wojsku moimi oczami. Podsumowując bylo to zderzenie dwóch światów, człowiek który mieszka sobie spokojnie z żoną ma jakies swoje przyzwyczajenia, ulubione potrawy itp, nagle wpada do miejsca gdzie wszystko robi sie na rozkaz, mieszka sie w pokojach wieloosobowych i prysznic jest tylko raz dziennie totalny szok, juz pierwszego dnia myslałem o tym zeby zrezygnować, cały czas zadawałem sobie jedno pytanie "co ja tu kurwa robie?"
Dodaj komentarz